W poniedziałek 30 marca dotarła do nas wiadomość o śmierci Teresy Bancewicz, osoby niezwykłej, znanej powszechnie jako „królowa autostopu”, chociaż większość życia poświęciła nie podróżowaniu, lecz sztuce. W 1955 roku ukończyła Liceum Sztuk Plastycznych we Wrocławiu. Wkrótce rozpoczęła pracę w Jeleniej Górze jako projektantka odzieży dla dziewcząt. W 1974 roku uzyskała dyplom Warszawskiego Studium Reklamy, gdzie uczyła się projektować plakaty pod kierunkiem Szymona Kobylińskiego. Później przez długi czas pracowała w Wojewódzkim Przedsiębiorstwie Handlu Wewnętrznego w Jeleniej Górze, projektując wnętrza sklepów wzorcowych i aranżujące dekoracje witryn sklepowych. W 1986 roku przeniosła się wraz z rodziną do Przejęsławia koło Bolesławca.
Okres transformacji ustrojowej okazał się dla Bancewiczów bardzo bolesny. Niemal z dnia na dzień pani Teresa i jej mąż Jan, również artysta plastyk, stracili dobre posady i zostali bez środków do życia. Jedynym ratunkiem było przejście na wcześniejszą emeryturę. Na skutek trudnej sytuacji materialnej, na którą nałożyła się jeszcze tragiczna śmierć najmłodszego syna, pani Teresa popadła w głęboką depresję. W 1996 roku, mając ponad 60 lat, wyruszyła za radą lekarza w swoją pierwszą podróż „za jeden uśmiech” – do Skandynawii. I od tej pory uśmiech towarzyszył jej na każdym kroku. „Nauczyłam się uśmiechu, pogodności. Nauczyłam się tego, że do ludzi wszędzie i zawsze trzeba się uśmiechać. Bo za uśmiech każdy się odwdzięcza” – wyznała w rozmowie z Bernardem Łętowskim link Bobrzanie
Przez następne dwadzieścia pięć lat przejechała autostopem kilkanaście krajów na całym świecie, w tym Rosję, Chiny, Japonię, Wietnam, Oman, Izrael, Kubę i Urugwaj. Zawsze z tym samym, ważącym nawet 30 kg ekwipunkiem obejmującym namiot, prymitywną kuchenkę na suche paliwo, mleko w proszku i płatki oraz zestaw kompozycji z suszonych kwiatów na malarskim tle, których sprzedaż pomagała pokryć koszty podróży.
„Istotą podróżowania jest oczekiwanie na to, co może mnie spotkać. To adrenalina, zaskoczenie, niespodzianka. Nie mam żadnych obowiązków. Jestem wolna”, mówi w poświęconym jej filmie „Wszystko jest możliwe” link do filmu Wszystko jest możliwe
Niezwykła pasja i determinacja przyniosły pani Teresie rozgłos w kraju i za granicą. W 2007 roku została uhonorowana nagrodą Prezydenta Miasta Bolesławiec za promocję miasta w dziedzinie kultury. Jednak do końca życia pozostała tą samą skromną autostopowiczką, której do szczęścia wystarczał, nie licząc oczywiście spotkań z ludźmi, skrawek ziemi pod namiot, trochę wody i cokolwiek do jedzenia. Każdy, kto miał okazję ją poznać, wie, że emanowała niesamowitym ciepłem i radością życia – jakby oddawała światu całą ludzką życzliwość, z którą spotykała się na każdym kroku podczas swoich wędrówek.
Od 2013 roku prowadziła w Bolesławieckim Ośrodku Kultury – Międzynarodowym Centrum Ceramiki pracownię tkaniny artystycznej. Uczyła tam m.in. autorskiej techniki, którą z greckiego nazwała RAFI, polegającą na tworzenia gobelinów z odpadów włókienniczych. Dzisiaj oprócz jej prac i naszych wspomnień, oprócz opuszczonej autorskiej galerii w Przejęsławiu, oprócz wielu poświęconych jej materiałów prasowych pozostał po pani Teresie blog „Chwytanie chwil zachwytu” prowadzony we współpracy z Miejską Biblioteką Publiczną w Bolesławcu, na którym dzieliła się nie tylko wrażeniami z dalekich podróży link do blogspot
Szerokiej drogi, Pani Tereso